Mieszkańcy Zagnańska odnieśli sukces na miarę ogólnopolską. Dzięki mobilizacji i uruchomieniu lawiny protestów zbiorowych i indywidualnych wielka korporacja porzuciła swoje idiotyczne plany. Sukces Zagnańska jeż ważny dla lokalnych społeczności bo pokazuje, że nawet bez udziału miejscowych władz (czy wręcz - wbrew nim) można dużo zrobić, i to w kilkanaście dni. Krótko mówiąc: temat urabiany przez długie miesiące w zaciszu gabinetów został "skasowany" w dwa tygodnie.
Wielkie rozczarowanie ludzi forsujących pokątnie tą czarną inwestycję nie zostanie nam ujawnione. Pan Szczepan Skorupski umiejętnie zastosował ucieczkę w inny temat. Na wczorajszym spotkaniu w Urzędzie zignorował próby drążenia tej sprawy przez mieszkańców i wskoczył w problem wysokich cen wody i ścieków. Dobrze, że się obudził z letargu. Dość późno. Ale będziemy sprawdzać czy ta zagrywka rozwinie się w skuteczne działania.
Pani Renata Janik - wiceprzewodnicząca Rady Powiatu kieleckiego i jednocześnie dyrektor w Urzędzie Marszałkowskim - uświadomiła nam, że w gminie mieszkają biedni ludzie. Nawet jej budżet mocno odczuje zwiększone rachunki z wodociągów. A najbardziej radna powiatowa przejęła się czystością ludności. Jednak wszystkie wypowiedzi służyły atakowi na szefa Wodociągów Kieleckich Henryka Milcarza.
Czterdziestoprocentowe podwyżki stawek za ścieki są jego sprawką. Ale wczoraj w Zagnańsku dał się podejść duetowi R.Janik-Sz.Skorupski jak dziecko. Poseł przyszedł nas bronić przed asfaltem - a tu takie baty dostał za ścieki. Niewdzięczność. Zawiodło go rozpoznanie pola walki i został wmanipulowany w starannie przygotowane przedstawienie.
I wszytko się udało: tubylcy nie będą męczyć się z przemysłem asfaltowym, tubylcy nie dowiedzą się kto ten czarny interesik urabiał, tubylcy mają nowego wroga w postaci Wodociągów, tubylcy przekonali się, że nowa Grupa Lokalnego Samowspierania nie boi się takiego mocarza jak poseł Henryk Milcarz.Występ Renaty Janik w roli opiekunki naszego młodego wójta był bardzo udany.
W tym teatrzyku odnotowania godny jest fakt, że tylko Stefan Grudzień i Grażyna Wawszczak podjęli próbę wyjaśnienia spraw z przeszłości. Tłumaczenia te wypadły jednak mizernie i pozostawiły wrażenie, że zgodzili się pełnić rolę kozłów ofiarnych. Inni radni nie wykazywali prawie żadnych oznak życia. Prócz Artura Kudzi, który został sprowadzony przez wójta do roli statywu...
a ja odebralem wrazenie jkobysmy byli swiadkami narodzin nowej swieckiej tradycji... Stwierdzenie, ktore padło z ust Pana Skorupskiego, iż nie chce sie zajmowac rozliczaniem przeszlosci bo braknie mu czasu na terazniejszosc zabrzmialo niczym uklon w strone tych ktorzy ukladali skrzetnie te puzzle z wytwornia mas bitumicznych zatajaniem informacji budowa bocznicy kolejowej a dostali sie do obecnej rady... Oby Miłościwie panujący nie dal sie wmanewrowac w koneksje wodociągowców i przyjaciół...
OdpowiedzUsuń... może nie komentarz do artykułu - bo jest zbyteczny, ale chcę podkreślić że robisz to ze smakiem i chętnie się czyta. Powodzenia !!!
OdpowiedzUsuń